Dzisiaj zadzwoniła do mnie Carmen ( poznałyśmy się rok temu w Irlandii ) Poplotkowałyśmy, powspominałyśmy ... muszę przyznać, że bardzo za nią tęsknię! Przy niej czuję się świetnie, pewnie dlatego, że mamy podobne charaktery i obie jesteśmy odważne i nie boimy się podejść do facetów. :) No i nasze rozmowy wyglądają zabawnie, bo ona mówi do mnie po angielsku, gdyż chce szlifować angielski, a ja jej odpowiadam po hiszpańsku, ponieważ chce poprawiać mój hiszpański. :D
Ostatnie Boże Narodzenie spędziłam właśnie z Carmen w jej rodzinnym domu na południu Hiszpanii ( Murcja ) gdzie temperatury przekraczały 25 stopni, a światełka wisiały na palmach :)
Dobrze jednak, że zabrałam ze sobą kurtkę, bo akurat dzień w który wybrałam się nad morze, był dość chłodny, wiał zimny wiatr. Wiem, że większość ludzi myśli, ze w Hiszpanii cały rok jest upalnie, ale to nie prawda! tam zima też daje się we znaki, noo może z wyjątkiem Wysp Kanaryjskich ;)
z Mercedes - siostrą Carmen, która nauczyła mnie podstawowych zasad gry na perkusji :)
Ona jest szalona!
tapas - przekąski serwowane w Hiszpanii ;)
A o tej porze roku Murcja jest jeszcze piękniejsza! Kto jedzie ze mną? :)